Wydarzenia
Piwniczna - Zdrój, Dolina Popradu i Węgry Północne - wspomnienia!
12 maja 2018 r. wybraliśmy się na 10 – dniową wyprawę.
Punktem docelowym była miejscowość Piwniczna – Zdrój, ale zanim tam
dojechaliśmy zatrzymaliśmy się jeszcze w Krakowie. Wawel, Rynek, Planty,
Kościół Mariacki, pyszne lody i ruszamy dalej. Po zakwaterowaniu w domu
wczasowym „Zamek”, zjedzeniu pysznej obiadokolacji, przystąpiliśmy do remontu
zepsutych drzwi, czajników, zamków. Na szczęście dzień następny był dniem
wypoczynkowym, bo w planie był tylko spacerek po Piwnicznej – Zdrój, a potem
relaks na słonecznym tarasie, rozmowy towarzyskie i wieczorne tańce. Za to
trzeciego dnia, bardzo wczesnym rankiem, ruszyliśmy do Budapesztu, gdzie
zwiedziliśmy tzw. żelazne punkty, a potem podczas rejsu po Dunaju podziwialiśmy
pozostałe zabytki miasta. Kolejny dzień wycieczki to Dolina Pięknej Pani z
winiarnią, w której nastąpiła dość długa degustacja i jeszcze dłuższe zakupy.
Potem zwiedzanie Egeru i na baseny w Miszkolcu nie starczyło już czasu (szkoda,
bo baseny w grotach są bajkowe). Piątego
dnia ruszyliśmy na zwiedzanie okolicy: Muszyna, Żegiestów, Krynica, Kamianna z
miodów słynąca i cerkiew w Powroźniku (obecnie
kościół parafialny rzymskokatolicki). A wieczorem spotkanie z kapelą góralską.
Prawie cztery godziny piosenek góralskich, dość słonych kawałów, wspólnego
śpiewu i tańca. Dnia szóstego i siódmego zwiedzaliśmy Słowację: Jaskinia
Swobody, Jezioro Szczyrbskie, Lewocza i
Stara Lubovna, to miejsca, które widzieliśmy. Dzień ósmy to Nidzica i rejs
statkiem po Jeziorze Czorsztyńskim, następnie pobyt w kąpielisku
termalnym w Wyżnych Rużbachach na Słowacji. A wieczorem odbył się bajkowy bal,
na który przybyli: Jacek i Agatka, Baba Jaga, Czerwony Kapturek, Pinokio,
Kopciuszek, Makowa Panienka, Marysia Sierotka, Dziewczynka z zapałkami …
Przedostatniego dnia wycieczki odpoczywaliśmy przed drogą powrotną czyli
ruszyliśmy na przełęcz Obidza, z której rozpościera się niesamowity widok na
Pieniny oraz Tatry i gdzie mogliśmy skosztować lokalnych przysmaków. Potem
szybkie pakowanie i wieczorem znowu ognisko z kapelą góralską czyli powtórka z
rozrywki. Następnego dnia, w drodze do domu zwiedziliśmy jeszcze Zamek
Królewski w Niepołomicach, a potem jechaliśmy, staliśmy w korku, jechaliśmy,
staliśmy w korku, jechaliśmy, pomyliliśmy drogę, jechaliśmy i tak do trzeciej
nad ranem.
Moje podsumowanie wycieczki: ośrodek położony pięknie,
warunki mieszkaniowe byle jakie, jedzenie bardzo dobre, widoki prześliczne i
najcenniejsze … takiej integracji grupy wycieczkowej jeszcze nie było. BRAWO
MY!!!
Tekst: Teresa Hernet