Wydarzenia
Wycieczka do Wrocławia.
21 października 2021 r., po
pandemicznej przerwie, wyruszyliśmy na pierwszą w tym roku akademickim wycieczkę
do Wrocławia. Wycieczka miała nowego kierownika w osobie Witka, którego
wspomagała Teresa. Cztery dni, a mnóstwo atrakcji i wrażeń. Zaczęliśmy naszą
przygodę z Wrocławiem od ogrodu zoologicznego i pięknie urządzonego Afrykarium.
Wszystkim podobały się pływające przed naszymi oczami kolorowe ryby, wielkie
manaty, groźne rekiny i jakby fruwające w wodzie płaszczki.
Główną atrakcją Wrocławia jest
Panorama Racławicka. Wywiera ona wielkie wrażenie, a dla tych co ją widzieli po
raz pierwszy, a ja się do nich zaliczałem, to samo wejście na galerię, z której
Panoramę się ogląda, zapierało dech w piersiach, a oczy robiły się jak talerze.
To wyglądało jak film batalistyczny zatrzymany w kadrze. Coś cudownego! Wielkie
dzięki Styce i jego kolegom za to dzieło.
Oglądaliśmy piękny o tej
porze roku Ogród Japoński. Bardzo kolorowe drzewa i krzewy były ślicznym tłem
dla wielu robionych tam zdjęć.
Wrocław to miasto
krasnoludków, których jest tam prawdopodobnie już około 400 i wciąż przybywają
nowe. Wielką frajdą dla wielu, było dostrzeganie ich na niemal każdym kroku,
gdy się chodziło po ulicach miasta.
W części secesyjnej miasta
oglądaliśmy tzw. „Kolorowe podwórka” z różnymi obrazami grafitti namalowanymi
na ścianach wielu posesji i w bramach wjazdowych. Widać, że to miasto ludzi
bardzo kreatywnych.
Wrocław to miasto wielu
kanałów i mostów. Niektóre z nich oglądaliśmy chodząc po mieście, a niektóre
płynąc pod nimi statkiem po Odrze. Podczas rejsu nasze koleżanki zatańczyły na pokładzie
kilka tańców, czym wywołały ogromne wrażenie na współpasażerach. Do "Despacito"
przyłączyło się nawet kilku młodych wycieczkowiczów. Były gromkie brawa.
Wrocław wygląda pięknie i w
dzień i w nocy. Starsza część Wrocławia jest pięknie odnowiona, a Rynek z okazałym
Ratuszem i kolorowymi kamieniczkami każdemu się podoba. Zajrzeliśmy też do Uniwersytetu
Wrocławskiego i nawet wdrapaliśmy się na wieżę, z której podziwialiśmy miasto. Zwiedziliśmy też
najstarszą część Wrocławia - Ostrów Tumski.
Ostatniego dnia
pojechaliśmy do Hali 100-lecia. Wydawałoby się, hala jak hala, ale to, czego
tam się dowiedzieliśmy i co obejrzeliśmy, to zostanie na długo w naszej
pamięci. Obiekt ten, jako perłę architektury ubiegłego wieku obejrzeliśmy od
zewnątrz, od środka i nawet z lotu ptaka. Po nałożeniu odpowiednich okularów
można było „pochodzić” sobie po całej hali, "wznieść się” ponad jej kopułę, a
nawet nad iglicę, która dumnie stoi przed halą. Niesamowite wrażenia! To trzeba
po prostu wszystko samemu przeżyć.
Wracaliśmy do domku pełni
wrażeń. Kilka godzin jazdy wesołym autokarem minęło szybko, gdyż podczas całej
drogi były konkursy wiedzowe i liczne piosenki. Prześpiewaliśmy chyba ponad
połowę śpiewnika.
>>zobacz galerię
Tekst napisał Zbigniew Twardochleb
Tekst zamieściła Teresa Hernet